Nie ma raczej sensu pisać, że Philipa K. Dicka nie da się adekwatnie przełożyć na formę wizualną ze względu na zbyt wyszukaną, wielopoziomową narrację jego dzieł (zapraszam do czytania!). "Impostor - Test na człowieczeństwo", pomimo, że oparty na ośmiostronicowej nowelce z 1953 roku (wydanej w Polsce w zbiorze opowiadań) tylko to potwierdza. Do filmu oczywiście scenarzyści musieli "dołożyć" fabuły, żeby dało się z tego zrobić długi metraż, no i efekt mamy. Widoczna jest wyraźna fascynacja "Ściganym", a razem z "takim sobie" aktorstwem tworzą efekt paranoiczny tylko dla zniechęconych fanów. Pomimo kilku dobrych momentów (na szczęście!) film kończy się jeszcze z plastikowym, typowo hollywoodzkim motywem, co całkowicie mnie zniechęciło do adaptacji. Zgroza!