Uwazam, ze recenzja Marcina Kaminskiego jest durna.

Po pierwsze popelnia on dwa bledy rzeczowe:
1. nie jest w filmie powiedziane, ze bron tworzona przez glownego bohatera to bomba atomowa
2. osoba, ktora ma byc zgladzona przez zamachowca, to nie przywodca ludzkosci, tylko jakas pani senator, czy inny kanclerz
Nie sa to duze bledy, ale spodziewalbym sie w powaznej recenzji scislosci, a nie takiej frywolnosci jak w niektorych gazetkach, gdzie recenzje filmow sprawiaja wrazenie jakby byly pisane na temet zupelnie innych.

Po drugie (i wazniejsze) nie zgadzam sie z glownym zarzutem tej recenzji, a raczej z sensownoscia jego wysuwania. Autor recenzji zarzuca filmowi dwie rzeczy: ze nie wykorzystano w odpowiednim stopniu efektow specjalnych aby pokazac swiat przyszlosci i ze jest to po prostu film akcji. Mam trzy uwagi:
1. czy wieksza eksploatacja efektow specjalnych i olsniewajace ukazanie wizji przyszlosci sprawiloby, ze film w mniejszym stopniu stalby sie zwyklym kinem akcji? moim zdaniem wrecz przeciwnie, odwrociloby to uwage od tego co w filmie najwazniejsze.
2. nie zgadzam sie, ze film byl dobrym filmem akcji, bo jesli ktos sie na taki nastawial, to chyba byl zawiedziony. momentami wialo dluzyzna (z punktu widzenia kina akcji)
3. proza Dicka, a co za tym idzie tworczosc na niej oparta, nie ma zachwycac rozmachem i niesamowita wizja ludzkosci za 100 lat. dick skupia sie na czlowieku i ludzkim umysle i to jest najwazniejsze. elementy sf sa u Dicka wykorzystane tylko jako narzedzia, duza czesc jego opowiesci toczy sie, albo moglaby sie toczyc, w naszych czasach. wydaje mi sie, ze w Impostorze dosc dobrze (aczkolwiek nie doskonale) oddany jest ten Dick'owski duch. Wszechobecna paranoja i nimoznosc zaufania samemu sobie. I brak fajerwerkow w stylu Gwiezdnych Wojen uwazam za plus filmu, a nie jego minus. Jak juz napisalem, nie odwracaja uwagi od tego co najwazniejsze.

No i jest jeszcze w recenzji literowka, akcja filmu toczy sie w 2079, a nie w 2097 :)